No, wiec...
1. Korepetycje sa nie dlatego, ze tego chcial uczen, ale dlatego, ze chcieli tego rodzice... Mozecie sobie wyobrazic nastawienie chlopaka..:/
2. Tata ucznia ciagle powtarza, ze jest on bardzo zdolny, ale jeszcze bardziej leniwy... Hmmm...
3. Kartkowke juz zrobilam, wyniki (fatalne) pokazalam rodzicom... Efekty? No, jakby sie dzieciak przestraszyl i w koncu troche pouczyl... choc rozumiem, ze pamiec o tej kartkowce bedzie sie powoli zacierac...
4. Dodatkowo wprowadzilam troche zmian w sposobie prowadzenia zajec... czyli wiecej mowienia (powiedzmy, ze zauwazylam minimalny wzrost zainteresowania)...
5. Mam tez fajny pomysl na nastepna lekcje z wykorzystaniem internetu
6. Przypominam jednak, ze moje zadanie (bezlitosne) to poprawic oceny ucznia... Nie obejdzie sie wiec bez cwiczen, powtorek... mam racje? czy nawet w tym sie myle? Niestety, dla "niektorych" powtorki wydaja sie ponad ich sily... Ci sami "niektorzy" mdleja z nudow na widok karki papieru (w sytuacji, kiedy maja problemy z ortografia)... itp. itd.
7. Motywacja, motywacja... Juz drugi raz walisz mnie po policzku, Savant... Czuje sie, jakbym byla obrzydliwym sprzedawczykiem, zdrajczynia idealow poprzednich, szlachetnych pokolen i zachlanna karierowiczka...:/ Nie wszystkich stac na nonszalancje... I to jeszcze, kiedy drugi (i ostatni) z uczniow wyladowal w szpitalu... Mam szukac nowych w maju? A jakbym ja nazwala Cie wygodnisiem, uciekajacym od wyzwan, bo "jestem zbyt dobry, zeby paplac sie w tym shicie". Ladnie to tak oceniac innych? A moze ja chce sie zmierzyc z ta sytuacja, moze chce sie czegos nauczyc i wlasnie dlatego prosze o rady...?
Dzieki wszystkim za wskazowki (przeczytalam je juz po fakcie)...
P.S. I nie zapominajce, ze ja mam pewien program do zrealizowania tzn. utrwalenie (praca od podstaw?) tego, co bylo w szkole... Miara mojej pracy sa oceny, jakie uczen dostaje w szkole... Ale pewnie tylko mi sie wydaje, ze nie zostawia to wiele miejsca na improwizacje? Kiedys do tego dojde;) Jesli moj uczen sie niczego nie nauczy (a nie wierze, ze bedzie az tak zle), to przynajmniej ja sie czegos naucze