Pracowałem kiedyś na
skupie samochodów i wiem, jak to wygląda od środka. Nie ma tu żadnej magii, klient dzwonił do skupu, przyjeżdżałem i odbierałem auto, wypłacając ustaloną kwotę. Na placu auto było rozbierane i szło do kasacji. To, co udało się odzyskać szło na sprzedaż, ale nie z każdego auta jest sens wyciągać części. Różne są sytuacje, nie raz odbierałem auta, które mogłyby jeszcze pojeździć, ale właściciel zdecydował się na ich złomowanie. Co do wypłacanych kwot, to zależne są od masy samochodu, ale raczej mówimy tu o kwocie rzędu kilkuset złotych.