Witam!
Na Mobile-English zdecydowałem się ze względu na ruchomy czas pracy, przez który nie mogłem pozwolić sobie na normalny kurs w szkole językowej. Uczyłem się przez rok, choć trudno to nazwać nauką. Przyjeż
dż
ała do mnie dziewczyna, która twierdziła, ż
e jest na ostatnim roku filologii angielskiej, a przypadkiem dowiedziałem się po prawie roku(przez wspólnego znajomego), ż
e dopiero co zaczęła studia i to nie filologię angielską! Dopiero zaczynałem się uczyć angielskiego, więc mogła mnie zbajerować, choć zdarzały się sytuacje, kiedy nie potrafiła mi dobrze wytłumaczyć pewnych reguł i mówiła, ż
e to się robi na wyczucie. Rozumiem, ż
e nauczyciel nie jest encyklopedią ani słownikiem, ale to, o co pytałem, to były podstawy. Menadż
er klienta na moje wątpliwości co do kompetencji dziewczyny odpowiedział, ż
e sprawą się zajmie i ż
e zmieniony zostanie lektor, ale ja w międzyczasie zdąż
yłem zrezygnować. Jakoś nie miałem zaufania, skoro przysłali mi kogoś, kto z angielskim miał tylko tyle wspólnego, ż
e kiedyś tam się uczył i zrobił certyfikat.
Znalazłem potem przez "Gratkę" absolwenta anglistyki po kursie metodycznym i miesiąc zajęć z nim daje mi więcej niż
cały rok z tą dziewczyną z ME. Swoją drogą, mój obecny korepetytor miał epizod lektorski w tej "szkole" i jak mu powiedziałem o moich doświadczeniach, nie był ani trochę zaskoczony. Jednym słowem: ODRADZAM!