Postautor: intersee79 » 01 paź 2014, 22:37
Pewien facet trochę już
starszy, zaczynał mieć zaniki pamięci.
Kiedyś na spotkaniu z przyjaciółmi u niego w domu zaczął opowiadać, ż
e teraz leczy się u takiego dobrego lekarza.
Na to goście, ż
e też
by chcieli i jak się ten lekarz nazywa:
- No właśnie miałem na końcu języka... pamiętacie moż
e, był taki grecki poeta, w staroż
ytności, taki ślepy...
- No był, Homer. To co, ten lekarz ma na nazwisko Homer?
- Nie, nie! On napisał taką epopeję, o tym jak Grecy się tłukli pod takim miastem w staroż
ytności, które próbowali zdobyć.
- No tak, zdobywali Troję. To co, ten lekarz się jakoś podobnie nazywa? Albo mieszka na takiej ulicy?
- Nie, nie, nie! Tam był taki wódz, tych, no, Greków, taki główny.
- Agamemnon?
- O o o! No i on miał brata.
- Menelaosa. Ale co to ma wspólnego z lekarzem?
- Zaraz mówię. I tam był taki wódz trojański, który temu Mene... jak mu tam, uprowadził ż
onę.
- Aaaa, Parys! Ten lekarz nazywa się Parys?
- Nieeeee! Nie! Ta ż
ona, co on ją uprowadził, to jak miała na imię?
- Helena.
- No właśnie, Helena! Helenkaaaaaaaaa - woła do ż
ony w kuchni - jak się nazywa ten mój lekarz?