Postautor: firsffur1975 » 02 sty 2017, 9:59
Prawie każda kobieta pragnie zostać kiedyś matką, taka jest już nasza kobieca natura, a jak to jest z mężczyzną, czy i u niego budzi się kiedyś instynkt, dzwoni zegar biologiczny, krzycząc, że to właśnie teraz, że to już, czas na potomka? Kiedyś myślałam, że każdy mężczyzna pragnie zostać ojcem, bez względu na wiek, że sensem istnienia mężczyzn jest zbudowanie domu, zasadzenie drzewa i spłodzenie syna. Później wykluczyłam dwa pierwsze punkty, sprowadzając płeć męską do instynktów typowo zwierzęcych - syn, potomek, a reszta bez znaczenia. Dziś z kolei dochodzę do wniosku, że nie należy mierzyć mężczyzn jedną miarą, że każdy z nich podchodzi do "tacierzyństwa" inaczej. Jedni marzą o założeniu rodziny, o tym, by mieć, do kogo wracać, by czekał na nich dom z kochającą żoną i dziećmi, inni wzdrygają się przed tym, zaśmiewając się do łez z tych, którzy zrezygnowali z kawalerskiego stanu, a w bardziej empatycznej wersji, po prostu im współczując. Wydaje mi się, że to po części kwestia dojrzałości... Niektórym mężczyznom potrzeba czasu na to, by dojrzeć do roli ojca, inni nigdy do tej roli nie dojrzeją, a i tak zdecydują się na dziecko. Jedni odnajdą w tym sens swojego życia, pozostali będą traktowali, jak jedną z jego części, jeszcze inni staną zupełnie na boku, odsuwając się od swoich obowiązków domowych i skupiając na pracy, a raczej uciekając w życie zawodowe, bo określenie "ucieczka" doskonale do tego typu zachowania pasuje. Dojrzałość do bycia ojcem nie ma żadnego związku z tym, ile lat wskazuje metryka, choć rzeczą wiadomą jest, iż bądź, co bądź odpowiedzialność często przychodzi właśnie z wiekiem. Zazwyczaj mężczyznom dziecko kojarzy się z nadprogramowymi obowiązkami, utratą wyłączności na czas partnerki, z nocnym płaczem, kłopotami na różnych etapach dorastania, końcem wakacji i potrzebą dużej ilości pieniędzy. I w gruncie rzeczy mają rację, ale przecież nie o to chodzi w byciu ojcem, czy matką, by szukać wad posiadania dziecka, ale aby w tych wadach ujrzeć zalety i umieć czerpać z nich przyjemność. Kobietom chyba jest łatwiej kochać i okazywać uczucia dziecku, w końcu to właśnie kobieta w ciągu dziewięciu miesięcy stanowi z nim jedność. Mężczyzna przygląda się z boku, narażony na humory wybranki, od czasu do czasu zastanawiając się, jak to będzie, gdy dziecko już przyjdzie na świat. A gdy już na świecie się pojawia, wydaje się takie kruche, że duże męskie ręce boją się dotknąć tego maleństwa, by go czasem nie uszkodzić. I choć mężczyzna czuje się dumny z tego, że ma dziecko. W swoim życiu poznałam mężczyzn, którzy nie lubią dzieci, którym dzieci są obojętne, którzy boją się dzieci i którzy lubią dzieci, ale nie chcą ich mieć i oczywiście tych, którzy lubią dzieci i chcą je posiadać. Jednym natura nie daje spokoju, przypominając ustawicznie o tym, że zegar biologiczny tyka i że już czas, na innych z kolei nie naciska, a jeszcze inni zegarem uderzyli o ziemię, pozbywszy się natrętnego tykania. Ale zegar jeszcze się odezwie... Naprawdę, wierzę w to, że natura zawsze daje o sobie znać, przypominając człowiekowi, bez względu na płeć, o tym, że czas na to, by przekazać swoje geny następnemu małemu człowiekowi, aby gatunek przetrwał. I trudno nie zgodzić się z pewną, wyciągniętą przeze mnie siłą z męskich ust, opinią, iż "takie pragnienie chyba gdzieś tam zawsze siedzi". I pewnie ujrzy światło dzienne, gdy tylko odwieczny instynkt da o sobie znać, byle tylko ciało sprostało wyzwaniu, bo czasem jest już na to za późno.