Postautor: Visitor » 10 sty 2006, 1:52
Jedynie w soboty i niedziele budzę się o siódmej lub o wpół do ósmej. Potem idę do łazienki, gdzie myję się i golę. Później ubieram się. Jem skromne śniadanie i wychodzę z domu. Aby dojechać na zajęcia [na uczelnię; ściśle: "la Fac" oznacza w języku potocznym wydział medyczny], wsiadam w 56 [zapewne nr linii autobusowej]. Jestem na wykładach od ósmej do piętnastej. Po południu mam czas pojeździć rowerem. Później pomagam mamie w sprzątaniu [porządkach]. Uczę się chemii od osiemnastej do dziewiętnastej. Wieczorem jem kolację [ale UWAGA! Jeśli to we Francji, to "je dĂne" moż
e oznaczać zarówno "jem kolację", jak i "jem obiad"; najbezpieczniej po prostu "jem wieczorny posiłek"] i oglądam telewizję. Po kolacji biorę prysznic. O dwudziestej trzeciej śpię [u nas powiedziałoby się częściej "idę spać"].
Ech, proza ż
ycia... Najtrudniejszy jest koniec miesiąca. Zwłaszcza trzydzieści ostatnich dni.